Alicja Nowak
Alicja Nowak
ariana ariana
386
BLOG

Nabierani na stanowiska samorządowe

ariana ariana Polityka Obserwuj notkę 2

Larum grają! W PSL nepotyzm, kolesiostwo, układy, korupcja! – Skandal! - Krzyczą tytuły prasowe. – Jaki skandal? - Normalka, i to na każdym szczeblu władzy.

 
Kuźnią politycznych talentów są bezsprzecznie samorządy, z których na sejmowe salony trafiają lokalni liderzy. Samorządowe szkoły przetrwania otwierają drogę do stabilizacji zawodowej, finansowej, prestiżu. Następnie przy odrobinie szczęścia i wsparciu lokalnych elit – niekoniecznie politycznych – prowadzą prosto na Wiejską. Grupa satelitów krążących wokół lidera wspiera swoją partyjną gwiazdę, ale i wymaga. Temu daje szansę, kto więcej obiecuje i w tym co mówi, wydaje się bardziej wiarygodny. Obietnice to towar, który przez wieki się nie dewaluuje, a wsparty pochlebstwami i familiarnym poklepywaniem buduje podwaliny sukcesu. Okres powyborczy to czas ich realizacji – najpierw miejsce na liście wyborczej, później intratne stanowiska, czasami zwykłe etaty - w małych gminach towar deficytowy.
 
Nie sposób zrealizować wszystkich życzeń, trzeba więc liczyć się ze stratami – rozczarowani odchodzą, ci co przetrwają, to kapitał ludzki – modne określenie - nie do przecenienia, często mierny, ale wierny – i chociaż to dwór pełen plotek, intryg i podłości skąpanych w wazelinie, to otwiera drogę do sterowania układami i ludzkimi losami.
 
Nie trzeba kursów i studiów, by zostać specjalistą w określonej dziedzinie, wystarczy poparcie. Obsadzanie stanowisk to sztuka sama w sobie, która jest konieczna, by zbudować mocny, trzymający się stabilnego podłoża „betonowy” układ wzajemnych zależności takiej, niby  demokratycznej, samorządności. Demokracja to synonim większości - niestety nie mądrości - wszystkie więc działania rodzącej się władzy zmierzają do jej stworzenia.
 
Ruchy kadrowe dają początek zmianom. Niepotrzebni muszą odejść, na ich miejsca czekają „swoi”. Obejście ustaw, nie stanowi problemu. Pierwszy krok to likwidacja stanowisk. Przykład z życia wzięty;  znika stanowisko  inspektor do spraw społecznych, pojawia się etat pełnomocnika do spraw społecznych – prosta gra słów i nieszczęście jednego przekształca się w etat „swojego”.
 
W 2010 roku NIK ogłosił raport, w którym stwierdzono, że większość gmin kombinuje przy procedurach konkursowych i manipuluje wynikami tak, by stanowiska dostawali „swoi”. Kontrolerzy wykryli szereg przypadków naruszania procedur: od prostych uchybień formalnych, aż po znaczące nieprawidłowości, które wprost wskazują na manipulowanie naborem. Aby pozostać w zgodzie z prawem i osiągnąć cel - zatrudnić „właściwego" - część urzędów stwarzała pozory przeprowadzania konkursów. Wszczynano całą procedurę, ale pod kątem konkretnego kandydata.
 
Jak podano w raporcie nierówne traktowanie uczestników wyścigów o samorządowe etaty, to jeden z grzechów głównych urzędniczej machiny. Ze stosowanych przy naborze metod wyróżnia się nierzetelna weryfikacja dokumentów. Odejmowanie kandydującym punktów za rzekome braki, to również często stosowana metoda wsparcia „właściwego” człowieka. Kolejne działanie pomocowe wiąże się z odstępowaniem od wcześniej sformułowanych wymagań lub takie ich windowanie, że z braku chętnych daje pracodawcy prawo zatrudnienia wybranej osoby, której kwalifikacje daleko  mogą odbiegać od stawianych pierwotnie wymagań – z taką sytuacją zetknęłam się osobiście. Podobnie zresztą jak z „zacieraniem śladów” -  działanie „korespondencyjne”. Nieświadomy złych wieści listonosz dostarcza wyautowanemu kandydatowi złożone wcześniej, a następnie w całości odesłane dokumenty. Taki zabieg skutkuje tym, że w ogłoszeniu o wynikach konkursu można podać, iż kwalifikacje jedynego zgłoszonego kandydata były wystarczające – stanowisko otrzymał.
 
Jak podają kontrolerzy NIK, zdarzało się, że w drodze otwartego konkursu jako najlepszego kandydata wyłaniano osobę, którą wcześniej zatrudniano na zastępstwo – i z tym działaniem miałam okazję się zetknąć.
 
Sposobów wspierania „swoich” jest wiele. Gwarancji sprawiedliwej oceny nie daje spotkanie z komisją weryfikacyjną. Brak konkretnych kryteriów punktowania oraz gradacji pożądanych cech kandydata. Nieprotokołowany zestaw pytań i odpowiedzi, wybór całym składem komisji rekrutacyjnej oparty, w najlepszym razie, na subiektywnych odczuciach, to pole nierównej walki kompetencji z układami. Taki sposób naboru pozbawia odrzuconych możliwości odwołania –  nie mają punktu zaczepienia, brak bowiem konkretnych zasad i regulaminów.
 
Protokół NIK to ciekawa lektura. Poświadcza, że ostatnia afera z taśmami Ludowców, to nic innego jak potwierdzenie istniejących od lat nieformalnych reguł, świadectwo  codziennych praktyk władz niższego i wyższego szczebla, o których wszyscy wiedzą, tylko z różnych powodów cicho siedzą. - Larum grają? – Po co? Wszystko jest po staremu. Jedyny pożytek z tego hałasu taki, że w sezonie ogórkowym media mają o czym mówić pisać. Dla uspokojenia spadnie czyjaś głowa, ktoś zmieni stołek na lepiej płatne stanowisko, ktoś inny dowie się, że prawdziwych przyjaciół poznajemy w biedzie, a na koniec znów zalegnie cisza i wszystko będzie szło utartym torem.
 
 
ariana
O mnie ariana

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka