Jarosłw R. i burmistrz Gorlic W. Kochan
Jarosłw R. i burmistrz Gorlic W. Kochan
ariana ariana
268
BLOG

Poezja polskiego prawa

ariana ariana Rozmaitości Obserwuj notkę 0

Nasze prawo jest jak poezja. O tym , co poeta miał na myśli decyduje czytający, jak zinterpretować dany paragraf, decyduje sądzący.

Nic co ludzkie nie jest mi obce, a więc i korytarze sądowe. W ciągu ostatnich kilku lat przemierzam je kilka razy w roku, a to przede wszystkim za sprawą lokalnego blogera, który od lat próbuje kształtować opinię publiczną w mieście, co zresztą wbrew prawu i logice wychodzi mu z dobrym skutkiem.
 
Jarosław R. to pupilek lokalnych władz. Mimo ciążących na nim wyroków sądowych i długów komorniczych, lokalni liderzy z burmistrzem włącznie uwiarygodniają jego działalność, udzielając wywiadów, a także promując się poprzez jego portal i telewizję, którą jakimś cudem bezkarnie prowadzi. Szybka i zdecydowana reakcja dziennikarza Radia Kraków wstrzymała pieniądze, które z miejskiej kasy miały spłynąć do jego kieszeni, podobno na działalność promocyjną miasta, to że przy okazji zdjęto zapowiedziany już wcześniej na antenie radiowej reportaż, ilustrujący prawdziwe oblicze gorlickich władz, to już inna sprawa.
 
Nie uwzięłam się na Jarosława R., od dwóch lat staram się jedynie wyegzekwować wyrok sądowy, zgodnie z którym w ciągu siedmiu dni na swoim portalu i w lokalnych mediach miał mnie przeprosić i odwołać rzucone pod moim adresem oszczerstwa. Pomimo kilu spraw o egzekucję wyroku, nie zrobił tego do dnia dzisiejszego. Sąd w tej sprawie okazuje się bezsilny. Jarosław R. nie odbiera wezwań, a sędzia prowadzący sprawę ogranicza się jedynie do zwiększania obciążającej pana R. grzywny o kolejne dwieście złotych. Sprawa niby prosta, a sfinalizowanie jej całkowicie wymyka się Wysokiemu Sądowi, co jest o tyle dziwne, że jak wspomniałam wcześniej, pozwany to osoba znana w mieście, chociaż nie tylko z medialnych działań i właściwych kontaktów. Ma na swoim koncie kilka wyroków sądowych i kilkaset tysięcy złotych długów wobec osób i instytucji, w tym przypadku i komornik sądowy okazuje się być bezsilnym. Mało tego, posłanka, która w sprawie bezkarności Jarosława R. na sali sejmowej, w obecności ogólnopolskich mediów, wygłosiła interpelację poselską, nazywając go gorlickim Marcinem P., też w ostatecznym rozrachunku nic nie wskórała.
 
- Ułomność prawa, czy ułomność ludzi? - Takie w tej sytuacji budzi się pytanie. A gdy w kontekst tej sprawy wpisze się dramat dzieci i matki, którym za dwa tysiące dwieście złotych niezapłaconej grzywny zafundowano traumę na całe życie, to włos się na głowie jeży! Wygląda na to, że Temida nie tylko jest ślepa, ale i rozsądek, i rozum powoli traci, a możliwe, że już straciła.
 
Na jednej z kolejnych spraw o wykonanie wyroku sprzed dwóch lat, zasiadający na wokandzie młody sędzia zapytał mnie o wiek. Po czym przez długą chwilę nad czymś intensywnie myślał. W końcu stwierdził, że o wykonanie orzeczenia sądeckiego sądu mogę zakładać kolejne sprawy, ale tylko do momentu, gdy grzywna osiągnie sumę graniczną. Po sprawie i ja zaczęłam się zastanawiać nad sensem tego nieprotokołowanego pytania. I doszłam do tego, o co chodziło sędziemu! – Zastanawiał się, co będzie pierwsze: moje zejście z tego świata, czy suma graniczna grzywny możliwej do zasądzenia.
 
Jednego jestem pewna – Jarosława R. nikt nie wyprowadzi z domu, by odpokutował swoje winy wobec ludzi i pokrył zobowiązania wobec Skarbu Państwa. Jego wolność i bezkarność jest w jakiś niezrozumiały dla mnie sposób gwarantowana. Nie przyjdą do niego nocą, kolbami w drzwi nie załomocą,   nie jest przecież bezradną matką Polką, zwiększającą tak pożądaną przez wszystkie partie dzietność naszego bezsilnego wobec interpretacji paragrafów narodu. Jego długi są ogromne, a przez to nieściągalne, więc lepiej podnosić sądowe i policyjne statystyki mandatując, zatrzymując i osadzając tych „maluczkich”, dla których Sprawiedliwość znaczyła sprawiedliwość, niestety do czasu.
ariana
O mnie ariana

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości